Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 22 lipca 2014

Cz. 2 Prolog- I've hoped you'd were here.

                                                                                                     
"I only dream in black and white
I only dream 'cause I'm alive
I only dream in black and white
To save me from myself"~ Iron Maiden- Dream of mirrors
                                                     *NOTKA OD AUTORKI*
Uznajmy, że poprzednia część bloga była "część 1",  a ta notka będzie prologiem do "części 2", wiele się zmieni, ogólnie fabuła ulegnie wielkiej zmianie, więc nie liczyłabym na szybki powrót Damona. Miłego czytania ;)

*Cassie*
 Był środek nocy, zegar w pobliskim kościele właśnie wybił północ.
  Właściwie to nie chciałam, żeby to wszystko tak się potoczyło.Nieprzerywanie mam przed oczami obraz naszego pierwszego spotkania, pierwszego spojrzenia. Gdybym wiedziała co się stanie później, prawdopodobie bym uciekła, uniknęła tego wszystkiego. Przez chwile wydawało mi się, że straciłam wszystko, co miało dla mnie znaczenie, ale po jakimś czasie doszłam do wniosku, że nie było warto.
Wszystko ma swoja cenę, ciągle zastanawiam się, jak wyglądało by moje życie, gdybym wyszła wtedy z tego baru pięć minut wcześniej.
Zawiał wiatr i zatrzasnął wcześniej otwarte na oścież okno.
Katherine nie dotrzymała słowa, zabiła Stefana, zabiła również moją rodzinę. Nie mściłam się, nie miałam jak. Zrobiła to wszystko a potem uciekła. A Damon? Damon jak obiecał, tak odszedł, nie dał znaku życia przez 2 lata, aż w końcu przestałam czekać. 
Nie było mnie stać na utrzymanie starego domu, więc musiałam go sprzedać. Teraz wynajmuje małe mieszkanie niedaleko i utrzymuję się z pracy w pobliskiej restauracji. Zamierzałam skończyć szkołę a potem...potem nie mam pojęcia. Właściwie do dłuższego czasu nie potrafię dostrzec w niczym większego sensu, ale nie wiem czemu, coś ciągle pcha mnie do przodu.
 Wstałam z podłogi, jeszcze raz sprawdziłam, czy pozamykałam wszystkie okna, oraz jednym szarpnięciem podniosłam walizkę.
Wsiadłam do samochodu, który był jedyna rzeczą jaka pozostała mi po Damonie i wcisnęłam pedał gazu.  Postanowiłam zacząć wszystko od początku i właśnie to realizuję, nie wiem co, ani czemu pcha mnie do przodu, ale ciągle mam nadzieję na to, ze w końcu będzie dobrze, że w końcu zaznam szczęścia. Pragnę żyć, bo nie mam już nic do stracenia.
 Po chwili nie było już słychać nic prócz szalejącego wiatru i łez skapujących na kierownicę pędzącego po pustej drodze samochodu.
_____________________________________________________
To to by było na tyle wprowadzenia, mam nadzieję że nie jest źle :) Mam wielką prośbę o to, że jeśli ktoś to czytał, to czy mógłby zostawić komentarz? Chcemy wiedzieć, czy ciągnięcie tego opowiadania ma większy sens. 1 rozdział powinien pojawić się pojutrzem jeśli dobrze pójdzie :) /Monika

niedziela, 2 czerwca 2013

OGŁOSZENIE!!!!!!!!!!!!

Chcę powiedzieć, że postanowiłyśmy wrócić na bloga, po tak długiej nieobecności. I jeszcze zobaczymy jak będzie nam szło, ale nowy rozdział powinien się pojawić jeszcze dzisiaj.

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 12 - For quick decision

Przez całą noc nie zmrużyłam oka . Bałam się jak cholera, każdy malutki hałas jaki usłyszałam przyprawiał mnie o zawał serca .Teraz muszę zważać na to co mówię . Każde złe słowo stawia mnie bliżej smętnego kosiarza . Kilka dni wcześniej gdyby Damon mnie nie uratował nie żyła bym już . Przynajmniej Katherine wyświadczyła by mi przysługę .
*** Damon ***
Było blisko dwunastej a Cassie jeszcze nie wyszła z pokoju. Postanowiłem zadzwonić do Stefana, być może się czegoś dowiedział.
- Znalazłeś już jakąś babajage która umie mnie z tąd wyciągnąć ?
- A co koniec waszego Love Story? ? Jaka szkoda . - W telefonie usłyszałem kobiecy głos
- Katherine .
- We własnej osobie .
- Gdzie Stefan ?
- Jeszcze żyję ale to tylko kwestia czasu, chyba że ...
- Chyba że co ? - Przerwałem zniecierpliwiony całą tą grą .
- Pomożesz Cassie zapomnieć o Tobie. W zamian ja zostawię Stefana i każę czarownicy zrzucić zasłonę, inaczej zabiję małą Smith i Stefana .
- Jaką mam pewność że nie blefujesz ?
- Żadnej. Damon zegar robi Tik-Tak !

*** Cassie ***

Siedziałam na łóżku u siebie w pokoju serwując po internecie kiedy do pokoju wpadł Damon jak z procy . Nie wiedziałam czy mam się cieszyć czy płakać gdy usiadł na brzegu łóżka .
- Cassie, posłuchaj.
- Czego ode mnie chcesz potworze?! Wynoś się z tąd!
- Musisz mnie posłuchać! Katherine złapała Stefana i powiedziała, że jeśli nie karzę Ci o mnie zapomnieć to zabiję i jego i ciebie. Ale jeśli to zrobię ...
- Jeśli to zrobisz to co ?- Spytałam przerywając .- Nie będziesz miał przecież wyrzutów sumienia . Bo go nie masz .
- Cassie ...
- Rób co do Ciebie należy . Nie obchodzisz mnie już . - Powiedziałam najpoważniej jak umiałam . Nie zależne od tego czy miałam być żywa czy martwa zraniłam go celowo .
- W takim razie będziesz musiała zaakceptować to że ty mnie obchodzisz .
- Powodzenia . Ale wiesz co coś Ci powiem ja jestem strasznie pamiętliwa .
- Musisz mi pomóc .- Powiedział kiedy dałam mu dojść do głosu .
- Oh , Damon . Z jakiej racji ?
- Uratowałem ci kilka razy życie .
- Biorąc pod uwagę to że przez Ciebie bywałam na randkach ze śmiercią ... Nie , nie musze Ci pomagać .
- Ah , ta dzisiejsza młodzież .
- Nawet nie zaczynaj takiej gatki po nic nie zdziałasz .
- Jeżeli mi pomożesz znikne .

*** Damon ***
 
Miałem nadzieję że powie " Pomogę Ci ale zostań " lecz moja nadzieja znikła tak szybko jak się pojawiła .
- Pomogę Ci ale masz wyjechać .- Powiedziała zimnym tonem .- A więc co mam robić ?
- Zadzwonię do Katherine a ty jej powiesz że nic nie pamiętasz .- Wytłumaczyłem wykręcając numer do Pierce'ównej .

*** Cassie ***

Nie wiedziałam czy dobrze postąpiłam . Kochałam go ale ... No właśnie zawsze musiało być jakieś  "ale" . Za późno Damon wyjedzie a ja spróbuje żyć jak dawniej .
- Cassie tu twoja przyjaciółka , Katherine .- Usłyszałam głos morderczyni mego brata w telefonie .
- Katherine ? Nie mam takiej przyjaciółki . W ogóle co to za przestarzałe imię .- Miałam okazję aby jej do gryźć . Skorzystałam z niej .
- Nie pamiętasz jak chciałam Cię zabić ?- Jej głos wydawał się szczerze zaskoczony .
- Co ? Jak ? Ktoś mnie chciał zabić ? Ja ... Ja nic ... Ja nic nie pamiętam .- Zaczęłam się jąkać specjalnie aby uzyskać upragniony efekt . Jeszcze chwilę trwała wymiana zdań aż w końcu wampirzyca się rozłączyła i oddałam telefon Damon'owi .
- Żegnaj Damon .- Powiedziałam ale niebieskookiego już nie było . Z oczu spłynęła mi łza .

*** Damon ***

W domu znalazłem się w wampirzym tępię , nalałem sobie szklankę Burbona i pogrążyłem się w rozmyśleniach . Stało się . Skończyło się nasze Love Story . Siedemnastolatka mnie olała kiedy ja zazwyczaj takie zabijałem . W końcu do salonu wszedł Stefan .
- Witaj Bracie ! Świetnie że jesteś .- Oznajmiłem podając mi szklankę z tą samą zawartością co moja .
- Co świętujemy ?
- Cassie Smith rzuciła mnie .
- Co jej zrobiłeś ?
- Czemu od razu tak zakładasz . Może to akurat w niej są jakieś wady nie we mnie .
- To jak to szło ?
- Boże , Stefan ! Co Ty Edzio ze Zmierzchu czy  Matka Teresa z Kalkuty .
- Damon ...
- Błahostka . Chciałem ją zabić .- Orzekłem bez żadnych emocji . Wyłączyłem je . Wyłączyłem człowieczeństwo .


-----------------------------------------

I jak ? Teraz Damon dopiero będzie " zły " . Przynajmniej tak sądzę . Zapraszam do komentowania .

http://even-though-hate-we-are-family.blogspot.com/

piątek, 24 maja 2013

Rozdział 11- I'm afraid you...!

           ***Stefan ***
Znalazłem wiedźmie w miasteczku obok, zadeklarowała że pomoże . Wiedziałem na razie tylko tyle że do domu Cassie nie można wejść i wyjść . Czarownica powiedziała że wie jak złamać te zaklęcie .
             *** Cassie ***
Właśnie oglądaliśmy jedną z części Zmierzchu . Oczywiście nie obeszło się bez krytki Damon'a .

- Boże ! Ten Edzio jest jak ...

- Widzę że nawet nie masz go z kim porównać .

- Prawda . Chociarz nie, trochę przypomina mi Stefanie.

- Dobre. Hehehe...ale idę spać, jestem zmęczona .

- Zmęczona ? Mamy wolną chatę i pewność że nikt nie wejdzie .- Powiedział i zaczął mnie całować .

- Masz rację .- Stwierdziłam na co zaczęłam rozpinać jego koszulę ... Po chwili wylądowaliśmy w mojej sypialni i chyba nie muszę mówić co było dalej...

Obudziłam się rano obok Damona, który jeszcze spał. Wyglądał wtedy tak niewinnie, chociarz wiedziałam, że tak nie jest. Wstałam, cicho się ubrałam i zeszłam na śniadanie. Przyszykowałam sobie jajka sadzone i tosty. Gdy jadłam zastanawiałam się co będziemy dzisiaj robić z moim chłopakiem, hmmm mogłam tak chyba powiedzieć... właściwie to nie ma za dużo zajęć w moim domu.
Przestałam się martwić tym, że tu utknęłam tu z Damonem, bo wiedziałam, że to i tak nie pomoże. Nagle usłyszałam głos za swiomi plecami.
- Widze, że już wstałaś i zjadłaś śniadanie. - powiedział niebieskooki.
- Tak, ale muszę jeszcze umyć naczynia.
- Nic nie musisz...- w wampirzym tempie znalazłam się na sofie pod ciężarem całującego mnie Damona.
- Nieee. Muszę pozmywać.
- Ty zawsze swoje....
- A zapomniałabym, co będziemy dzisiaj robić?
- Hmmmm... mam kilka propozycji...
- Damon! - uderzyłam go z całaj siły w ramię, ale on i tak prawie nic nie poczuł.
- Chcesz się bić? - zapytał z podniesionymi brwiami.
- No dawaj!
Nim się obejrzałam byłam oparta o ścianę z ręką na gardle.
- Wygrałem.- zbliżył twarz do mojej szyi i poczułam jego kły na szyi, ale on tylko wyszeptał mi do ucha:
-Zapamętaj. Nie prowokuj wampira.
- Nie boje się ciebie, ani trochę.- Od razu tego pożałowałam, bo gdy skończyłam wypowiadać te słowa poczułam niesamowity ból na szyi. Później nastała tylko ciemność...
                ***Damon***
Gdy oderwałem się od Cassie to dopiero sobie uświadomiłem co zrobiłem pod wpływem emocji. Prawie umarła i to przeze mnie. Szybko wziąłem jej nieprzytomne ciało na kanapę, przemyłem ranę i robiłem bandarz z rękawa własnej koszuli. Teraz wystarczyo czekać, aż się ocknie.
                 ***Cassie***
Obudziłam się na kanapie w salonie. Było już ciemno, więc musiałam spać kilka godzin. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie co stało się wcześniej. Teraz się go bałam. Bałam się Damona. Nie wiedziałam, do czego jest jeszcze zdolny, myślałam że mnie kocha, a on, on po prostu potraktował mnie jak swoją kolejną zabawkę. Rozpłakałam się w poduszkę. W tym momencie przyszedł niebieskooki.
- Przepraszam Cassie, naprawdę przepraszam. Nie bój się mnie, proszę.
- Ale ja się Ciebie boję!- wykrzyczałam. - I to przez ciebie! A teraz wyjdź z tego pokoju!
Zrobił tak jak mu kazałam. A ja poszłam do siebie.
_________________________________
Trochę krutko, ale wreszcie jest ten " zły " Damon. Serdecznie zapraszam do komentowania.

środa, 22 maja 2013

Rozdział 10 Let' s play a game.

               ***Cassie***
Damon zawiózł mnie pod sam dom. Wysiadłam i ruszyłam w stronę domu. Trochę bałam się samam yam spać, ale przecież Kathrine nie może tam wejść, nie zapraszałam jej.
              ***Damon***
Już miałem jechać do domu, ale coś mnie powstrzymało, uznałem że odwiedzę Cassie w pokoju.
Wskoczyłem przez o dziwo otwarte okno i rozłożyłem się na łużku. Po 15 minutach dziewczyna wróciła do pokoju w piżamie i z mokrymi włosami.
            *** Cassie ***
Kiedy wróciłam z łazienki nie lada się wystraszyłam na moim łużku leżał sobie jakby nigdy nic Damon.
- Co ty tu robisz?!
- Leżę.
- Widzę przecież, chodzi mi o to, co robisz w moim pokoju.
- Chciałem sprawdzić czy wszystko jest w porzątku.
- Jak widzisz nikt nie próbuje mnie zabić. Więc jest ok. Możesz już iść.
- No dobrze...- powiedział wstając i zmieżając w stronę okna.
Nagle podbiegł do mnie w wampirzym tempie i pocałował w policzek.
- Dobranoc.- wyszeptał mi do ucha.
W tym momencie stało się coś nieoczekiwanego. Wampir już chciał skoczyć, ale jakaś niewidzialna siła odepchnęła go aż na przeciwległą ścianę.
- Cholera!!!
- O co chodzi?
- Skąd mam to wiedzieć???!!! Wiem jedynie, że nie mogę z tąd wyjść.
- To może spróbój jeszcze raz?
- To tak nke działa. Mam lepszy pomysł, wystaw rękę za okno.
- Po co?
- Zobaczymy, czy na ciebie też działa to pole.
- Dobrze. - już chciałam wystawić rękę, ale napokała ją niewidzialna zapora. Zaczęłam okładać ją pięściami i kopać ale to nie działało.
- Przestań, bo jeszcze sobie coś zrobisz.- odparł niebieskooki.
- I co teraz? Jeśli nie wymyślimy jak się z tąd wydostać umrę tutaj, albo wcześniej ty mnie zabijesz!
- Nie zabiję cię, o czy ty mówisz.
- Jesteś tego pewien? Wybełkotałam czkając z nadmieru łez.
- Noooooo.... nie.- Dodał ze spuszczoną głową.
- No właśnie...
- Nie martw się, zaraz zadzwonię do Stefanii o pomoc.
                   ***Damon***
Gdy powiedziałem "Stefanii" na jej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech. Zaraz potem wyjąłem telefon i zadzwoniłem do brata.
Odebrał po 3 sygnałach.
- O co chodzi?
- Możesz nie wierzyć, ale utknąłem z Cass w jej domu i nie możemy wyjść. Jest tu taka jakby niewidzialna bariera. Chcemy, żebyś spróbował nas uwolnić, ale najpierw przyjedź sprawdzić, czy działa to w jedną stronę.
- Okej. Będę za 10 minut.
              ***Cassie***
Chwilę później Damon się rozłączył a po kilku minutach usłyszałam dzwonek do drzwi.
Otworzyłam Stefanowi drzwi, ale gdy on próbował wejść niestety zatrzymał się na niewidzialnej barierze tak jak ja i Damon.
- O tym mówiliście.
- Tak.
- To jest zaklęcie rzucone przez jakąś czarownice, prawdopodobnie pracującą dla Kathrine.
- Ale z kąd ty to wiesz? - spytałam się zdziwiona.
- Powiedzmy, że jestem bardzej doedukowany niż mój brat.
- Ha, Ha, Ha. Kiedy ja się bawiłem Stefania uczyła się i użalała nad sobą...
- Ale może nam pomóc, a to już coś.
- Dobra to spadaj. - powiedział Damon ironicznie się uśmiechając.
- Do zobaczenia Cassie!- powiedział Stefan podkreślając słowo "Cassie".
- Cześć!- pomachałam mu.
  Gdy już poszedł ruszyłam w stronę swojego pokoju. Chciałam spać.
- A gdzie ja będę spał? Spytał Damon, o którym całkowicie zapomniałam.
- Masz kanapę.
- Hmmmm.... nie.- nagle zniknął mi sprzed oczu, a gdy weszłam do sypialni leżał na moim łóżku.
- Mogłam się tego spodziewać.
Byłam pewna, że nie będzie chciał mi ustąpić, ale byłam tak zmęczona, że nie miałam siły się kłucić. Położyłam się obok Damona a on objął mnie i przytulił, nie stawiałam się, bo było mi nawet przyjemnie. I odpłynęłam w krainę snu.
      ~ Następnego dnia rano~
- Witaj kochanie. -powiedział niebieskooki.
- Nie mów do mnie kochanie! - odwarkłam.
- Ktoś tu jest zdenerwowany....
- Przeprzaszam, ale się denerwuję. Nie zawszę zdarza się być uwięzionym we własnym domu. I to dosłownie.
- Zadrza się.
- Ha Ha Ha. Bardzo śmieszne.
- A tak wogóle to co na śniadanie?
- Nie wiem. Są jajka, albo...- po chwili ucichłam gdy zrozumiałam przesłanie Damona.
            ***Damon***
- Noooo...eeee...
- Nie martw się, żartowałem.
- Ale tak na serio, to kiedy ostatnio jadłeś?
- Hmmmm... 4 dni temu.
- Jak chcesz tooo...- odgarnęła w tym momencie włosy z szyi i lekko przechyliła głowę. Tak na prawdę byłem na tyle głodny, że nie zastanawiałem się dłużej i zbliżyłem się do Cassie, a moje kły momentalnie się wydłużyły co zauważyła i lekko się cofnęła, ale nie zwróciłem na to uwagi. Po chwili wbiłem je w jej szyję i zacząłem pić krew. Gdy skończyłem odsunąłem się od Cassie, bo zauważyłem, że jest trochę przestraszona.
- Dziękuję. - odparłem.
- Proszę.
- Nie ruszaj się. Przyniosę ci jakiś plaster. Mam nadzieję, że chociarz to posiadasz, bo pamiętam, że bandaży nie masz.
- Przykro mi... plastrów też nie mam.
- Och... nie załamuj mnie!
Ugryzłem się w nadgarstek i przystawiłem do jej ust.
- Nie mazgaj się. Nie moja wina, że nie masz plastrów.
              ***Cassie***
Próbowałam protestować gdy Damon dawał mi swoją krew, ale był ode mnie dużo silniejszy. Po chwili dałam sobie spokój.
- Wystarczy. -Zabrał swoją rękę od moich ust a ona automatycznie się zagoiła.
- Teraz może ja coś zjem? - zaczęłam robić naleśniki. Gdy skończyłam umyłam naczynia i usiadłam do wymarzonego posiłku.
-Ej! Tego było więcej! Co z nimi zrobiłeś?
- Zjadłem.
- Ale myślałam, że wampiry nie jedzą ludzkiego żarcia...
-Nie potrzebują. Ale to nie znaczy, że nie lubię naleśników. - Uderzyłam go w ramię a on krzyknął " ała" z miną skrzywdzonego dziecka, ale i tak wiedziałam, że go nie zabolało.
- To co robimy?- spytał Damon.
- Może pooglądamy jakieś filmy o wampirach?
- Jeden Ci nie wystarczy?- uniusł brwi lekko do góry.
- No chodź, będzie fajnie!
_________________________________
Ten rozdział napisałam trichę dłuższy, więc mam nadzieję, że pod tym względem jesteście zadowoleni, a ocenę rozdziału zostawiam wam.  :-)

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 9 - This is not the end


*** Cassie ***

Szłam skrawkami lasu kiedy zostałam przyparta do jednego z drzew .
- Tęskniłaś ?- Spytała znajoma mi od nie dawna osoba - Katherine . 
- Przyznam że ani trochę .- Powiedziałam ledwie co oddychając .
- Zabiłam twojego brata . Teraz twoja kolej .- Powiedziała pokazując twarz potwora . Wbiła swoje kły w moją szyję . Po chwili poczułam jeszcze jak upadam na zimną ziemię .

*** Damon ***

Chciała zabić Cassie nie przejdzie jej to tak łatwo . Zobaczyłem jak ciało Smith upada na ziemie jeszcze żyła . Obróciłem wampirzyce w swoją stronę i wbiłem jej kołek prosto w serce . Katherine osunęła się bez władnie na ziemię i od razu zabrałem się za pomoc Cassie . Miała zamknięte oczy ale jak już wspomniałem żyła . A to najważniejsze . Wziełęm ją na ręce i w wampirzym tępie znaleźliśmy się w jej domu .
- Widzę że przyprowadziłeś naszą uciekinierkę .- Powiedział Stefan gdy wszedłem .
- Jeżeli nie wpiszesz do swojego pamiętnika że wykiwała Cię siedemnastolatka sam to zrobię .- Powiedziałem kładąc Cassie na kanapę i przykrywając kocem .
- Co z nią zrobisz ?
- Odbędziemy naprawdę długą i nudną pogawędkę . Ona zapewne to zignoruje bo nigdy się nikogo nie słucha .
- A co z Katherine ? -
- Katherine nie ...- Chciałem powiedzieć ale się zastanowiłam . Chwileczkę nie wzięłem jej ciała jeżeli ktoś to zobaczy w mieście będzie obowiązować godzina policyjna a Cassie nie lubi zakazów .
- Damon .
- Zostawiłem jej ciało .
- Dobra zajmę się tym ...
Wytłumaczyłem Stefanowi gdzie może jego szukać . Nie całą godzinę później zadzwonił do mnie .
- Stefan , jakiś problem ? Czyżbyś miał problem z oznaczeniem jej grobu ?- Spytałem brata przez telefon .
- Damon nie ma jej .
- Wiesz co jak Ci chyba kupię GPS .
- Szukałem nie ma jej .- Powiedział jeszcze raz . Po zakończonym połączeniu dostałem SMS .

Witaj Damon
                                    Katherine

----------------------------------------------------------------------
Hej ! Wiem że rozdziały są niesamowicie krótkie ale za niedługo postanawiamy się wziąć do roboty .
Dzięki za komentarze i liczymy na następne .
Pozdrowionka :-)
http://kuzynka-salvatore.blogspot.com/

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 8 - I do what pleases me


- Dlaczego ? Co ja jej zrobiłam ? - Pytałam się Damon'a wypłakując się w jego ramię . Przytulał mnie i głaskał po włosach .
- Nic jej nie zrobiłaś . Mści się . Myślała że nasz trójkącik ja , ona i Stefan będzie trwał w nieskończoność .
- Zrób coś ... Jeżeli zabije moich rodziców ... Ja , już nie mam nikogo .- Powiedziałam ostatnie zdanie łamiącym się głosem .
- Coś się wymyśli .- Mówił przewracając w dłoni drewnianym kołkiem .
- Idę z Tobą .
- Oczywiście że nie .- Powiedział kładąc nacisk na ostatnie słowo .
- Jasne że tak .
- Zostajesz albo będę musiał Cię zauroczyć .
- Powodzenia z moją magiczną bransoletką .- Powiedziałam machając mu ją przed oczami .
- Nie dawałem Ci jej .
- Twój brat kabareciarz się o mnie zatroszczył .
Po jakiś pięciu minutach zostałam sama ze Stefanem . I Chyba zauważył mój grymas na twarzy .
- A co Ty masz taką minę ? Coś się stało ?
- Mój brat nie żyje . A Ty zadajesz takie dziwne pytanie ... Chad był zwykłym dupkiem mimo to go kochałam .
- Ej ! O zmarłych się nie mówi źle . Ale nie powiem chodzisz z podobnym dupkiem .
- W jakiś sposób Damon również jest martwy a , o zmarłych się tak nie mówi .- Powiedziałam odpłacając się tym samym .
- Rozumiem . Wszystko co powiem może być wykorzystane przeciwko mnie ?
- Dokładnie .
Stefan po jakimś czasie stwierdził że kakao poprawi mi humor . Poszedł do kuchni je przygotować . Ja postanowiłam skorzystać z
okazji i się wymknąć .Udało się bez większych przeszkód .

Szłam ciemnymi uliczkami Mystic Falls . I teraz było pytanie gdzie szukać Katherine i Damon'a . Po chwili postanowiłam że skieruję się w stronę lasu .

*** Stefan ***

Przyszedłem z kubkiem kakao dla Cassie ale nie było jej w salonie . Postanowiłem sprawdzić resztę domu ale również jej nie było .Wybrałem numer do Damon'a .
- Witaj bracie ! Czyżby Cassie już Cię zmęczyła ?- Usłyszałem w słuchawce .
- Właściwie chyba lubi bawić się w chowanego albo coś w tym stylu ...
- Proszę nie mów mi że siedemnastolatka Cię wykiwała .
- Ty to powiedziałeś .
- Dzwoniłeś do niej ?
- Zostawiła telefon .

*** Katherine ***

Byłam w lesie bawiąc się z Damon'em w chowanego bądź też ganianego jak kto wolał . Usłyszałam bardzo ciekawą rozmowę braci Salvatore . Mała Smith błąkała się gdzieś w pobliżu .
Znajdę ją . Pogadamy jak stare znajome ...