Łączna liczba wyświetleń

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 6 - She is back.

Damon jest okropny . Zabił niewinnego człowieka tylko dlatego że spytał się która godzina . Nie mogę być z taką osobą lecz kocham go . Pójdę do niego porozmawiamy . Zarzuciłam kurtkę na ramię i wyszłam
- Cassie jak mniemam .- Powiedziała nieznajoma dziewczyna siedząca na werandzie z czekoladowymi kręconym włosami i takiego samego koloru oczami .
- Znamy się ? - Spytałam i zostałam przywarta do ściany .
- Jestem Katherine . I bardzo mi się nie podoba że zaprzątasz Damon'owi głowę . Oczy dziewczyny zrobiły się inne . Po chwili jej bezwładne ciało leżało na podłodzę werandy, ujrzałam stojącego Damon'a .


*** Damon ***

Pokłóciłem się z Cassie . Poszłem do domu i nalałem sobie burbona na pocieszenie . Usiadłem na kanapię i zaczełęm pić . Myślałem o tym co się stało , chciałem iść i ją przeprosić , ale chwila . Damon Salvatore nie przeprasza . Lecz z drugiej strony zależało mi na Cassie i nie chciałem jej stracić jak Katherine . Uznałęm że poświęce swoją dumę . Wstałem i ruszyłem w stronę jej domu .
Gdy byłem już pod domem usłyszałem krzyk Cassie . Od razu ruszyłem jej na ratunek w wampirzym tępie . Zauważyłem ją na werandzie z Katherine . Próbowała ją udusić . Podbiegłem do niej w nadludzkim tępie i skręciłem jej kark . Przytuliłem Cassie .


*** Cassie ***

Zaczęłam płakać w ramionach Damon'a . Jak bardzo się cieszę że mnie uratował . Gdyby nie on mogłabym już nie żyć .
- Przepraszam .- Powiedział niebieskooki .- Postaram się bardziej panować nad emocjami .- Uśmiechnął się do mnie a ja przytuliłam się do niego jeszcze mocniej .
- Koniec tego miłego . Została jeszcze sprawa tej zołzy , zabiorę ją do lochów w naszym domu a potem się zobaczy . Muszę już iść .
W końcu ktoś zainteresuję się martwą dziewczyną na werandzie .
Po tych słowach poszedł do ciała Katherine i przerzucił je sobie przez ramię .

*** Damon ***

Kilka minut później wrzuciłem ciało wampirzycy do lochów . Po czekałem kolejne kilka minut zanim się obudziła .
- Widzę że nasza jędza się obudziła ... Po co wróciłaś ?
- Daj mi pomyśleć ... Dla ciebie . Po za tym , nie wiem jak można się spotykać z taką wywłoką .
- Katherine gdybyś to zrobiła kilka lat temu cieszyłbym się niesamowicie ... ale teraz... nie masz dla mnie większego znaczenia. *** Cassie ***

Po incydencie z Kat poszłam do Grill'a . Było tam wielu nie znajomych co było nie lada dziwne . Zauważyłam Stefana siedzącego przy jednym ze stołów , podeszłam do niego .
- Hej mogę tu usiąść ?- Spytałam .
- Z facetem od kabaretów ? Jasne .- Odpowiedział z uśmiechem .
- Słyszałeś już kto mnie odwiedził ? - Spytałam siadając a ten zmaszczył czoło .- Widzę że nie . Katherine , odwiedziła mnie dzisiaj ... Uznajmy że odwiedziła .
- Damon wie ?
- Tak , uratował mnie . - Powiedziałam .
- Widzę że mój brat jeszcze nie zaopatrzył Cię w bransoletkę .
- Co ? Nic nie wiem .- Powiedziałam ze zdziwioną miną a ten wyciągnął z kieszeni bransoletkę i założył mi na rękę .
- Bransoletka z werbeną będzie Cię chronić przed zauroczeniem .
- Dziękuję .- Powiedziałam po czym do Stefana przyszedł SMS . Wydawał się zmartwiony czymś .
- Musimy iść .
- A ja ? Z jakiej racji ?
- Damon napisał że mnie zabiję jeżeli coś Ci się stanie .
- A co niby miało by mi się stać .
- Katherine uciekła .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz